Wstaliśmy dosyć późno bo o 9:45. Po śniadaniu, popytaliśmy ludzi jak dojechać na plażę, która była na drugim końcu miasta.
Doszliśmy na przystanek linii 106, jeżdżącą co pól godziny (i tak mogło być gorzej bo w internecie są inne rozkłady niż na przystankach...). Po 20 minutowej podroży dojechaliśmy pod miejsce początku II Wojny światowej czyli pod Westerplatte. Pocykałem trochę pomnika i przy okazji płynął OPAL z Helu - a w tle na zdjęciu widać stadion na którym 2 dni wcześniej trwał mecz Niemcy-Grecja :)
Potem krótki spacer i doszliśmy do Bałtyku. Jednak to nie był koniec poszukiwań plaży, ponieważ akurat przyszliśmy w miejsce, gdzie trwało umacnianie wałów zatoki Gdańskiej.. Jeszcze kilometrowy spacer wzdłuż ogrodzenia i doszliśmy na małą plażę. Niestety było zdecydowanie za zimno na kąpiel, więc trzeba było się zająć czymś innym - powróciłem do dzieciństwa i wykopałem dół :) (do wody nie udało mi się dokopać.. :() Jeszcze pochodziłem sobie wzdłuż brzegu morza (woda potwornie zimna...). I wróciliśmy do autobusu, potem do pokoju skąd wzięliśmy swoje rzeczy i poszliśmy przez miasto do centrum . Przyszliśmy na przystanek i zobaczyłem, ze za minutę będzie C1.. Usatwiliśmy się na standardowym przystanku i zobaczyliśmy gdzieś daleko C1, które po chwili... pojechało dalej.. Morderczy bieg do przystanku w kształcie bramki 200 metrów dalej, ale i tak burak musiał zamknąć nam drzwi przed nosem.. Nie rozumiem komunikacji miejskiej w tym mieście.. Każdy autobus ma przystanek w innym miejscu. Ale cóż - pozostaje tylko współczuć obcokrajowcom...
Po podróży następnym C1 dojechaliśmy na lotnisko, odprawa i godzinne poszukiwanie miejsc gdzie by można porobić trochę zdjęć. Nadeszła 17:15 i trzeba wracać do terminalu..
Planowany start na 18:00. Odwieźli nas autobusem pod SP-KTR. Po boardingu, wystartowaliśmy o 18:12. 5 minut po starcie pilot poinformował, ze z powodu drobnej usterki musimy zawrócić do Gdańska, gdzie wylądowaliśmy o 18:28. Przewieziono nas z powrotem do Terminala, gdzie powiedziano nam, że komunikatu możemy spodziewać się za pół godziny. Po 30 minutach, znowu usłyszeliśmy, iż komunikat będzie za 30 minut. Po godzinie czekania z powrotem weszliśmy do autobusu, który zawiózł nas z powrotem pod SP-KTR. Weszliśmy i wystartowaliśmy ponownie o 20:15. Znowu po 5 minutach lotu, pierwszy oficer powiedział nam, iż z tego samego powodu znowu musimy zawrócić. Po 17 minutach lotu wylądowaliśmy po raz drugi w Gdańsku. Jak się w terminalu okazało na pokładzie mieliśmy dodatkowego gościa... mechanika (po co? Czyżby to był lot testowy z pasażerami? A może mechanik nie wiedział w czym problem?). Wróciliśmy do terminalu, gdzie wywiązała się awantura między pracownikami OLTa i lotniska. Po 30 minutach "zaproszono" nas do autobusu i ostatecznie polecieliśmy ATR72 EC-JDX należącym do Swiftairu. Wystartowaliśmy o 21:54 lądując w Łodzi chwilę przed 23.
Z moich informacji wynika, iż nawaliła awionika.
W czasie pierwszego lotu wydawało mi się właśnie, że jest coś nie tak z tym samolotem ponieważ co chwilę dość mocno opadał co dało się odczuć przez podchodzenie żołądka "do góry", że tak powiem... (nie dotyczy to awioniki jednak takie ja odniosłem wrażenie, że jeśli już to jest coś nie tak z lotkami)
Z tego co wiem, SP-KTR naprawili wczoraj (25.06) ok. 18 bo z 40-minutowym opóźnieniem przyleciał do Łodzi.
I tak oto zakończył się krótki, ale jakże emocjonujący i ciekawy weekend w Gdańsku. Podsumowując Gdańsk to naprawdę ładne miasto, warte zwiedzenia choćby w weekend. Loty do Gdańska ma każde polskie lotnisko (oprócz Bydgoszczy) w cenach rozpoczynających się od 99zł co wielkim majątkiem nie jest. Także naprawdę polecam :)
Linia: OLT Express i Swiftair
Reg: SP-KTR i EC-JDX
Model: Aerospitale ATR42-300 i ATR 72-202
Kierunek: Gdańsk (GDN/EPGD), Polska i Łódź (LCJ/EPLL), Polska
Przylot do LCJ: 22:51 (19:00)
Wylot do LCJ: 23:35 (19:30)
Gdańsk
A teraz wracamy do standardowych relacji z EPLL :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz